Zagadka hiszpańskich przekleństw
W sierpniu motywem przewodnim akcji “W 80 blogów dookoła świata” są przekleństwa, czyli temat, który wzbudza emocje w niemal każdym języku. A ponieważ są to doznania niekoniecznie pozytywne, uprzedzam wszystkich nieletnich, że poniższy tekst zawiera brzydkie słowa, bardzo proszę więc NIE czytać dalej bez zgody rodziców, a w przypadku osób pełnoletnich, lecz nadwrażliwych, proszę pamiętać, że czytacie na własną odpowiedzialność.
Ciekawym zbiegiem okoliczności przekleństwa są jednymi z częściej wyszukiwanych słów i to nawet przez bardzo początkujących uczniów, co wcale nie jest złym posunięciem. Zawsze warto bowiem wiedzieć, czy ktoś nas właśnie w niewybredny sposób nie obraża. Przekleństw w języku obcym warto jednak używać z rozsądkiem, nie tylko dlatego, aby nie wyjść na niekulturalne stworzenie, lecz ponieważ jako obcokrajowcy nie do końca zdajemy sobie sprawę z wagi niektórych słów, zwłaszcza tych, które na pozór brzmią całkiem niewinnie.
W Hiszpanii społeczne przyzwolenie na tzw.brzydkie słowa jest całkiem spore. A same przekleństwa i wyzwiska są jednocześnie fantazyjne (kilka przykładów można znaleźć tutaj i odpychające (szczególnie po przetłumaczeniu), dlatego też słowo (a raczej jego moc), któremu chcę poświęcić dzisiejszy wpis nie przestaje mnie zaskakiwać biorąc pod uwagę hiszpański katalog niekulturalnych wyrażeń.
Idźmy jednak po kolei. Dlaczego uważam hiszpańskie przekleństwa za osobliwe i raczej obrzydliwe? Chcecie się przekonać? To otwórzcie Wasz ulubiony słownik i sprawdźcie, co znaczą słowa:
cagar
cagarse
leche
Dios
puta
madre
coño
tocar
cojones
cara
culo
follar
pez
A jeśli już wiecie, możecie przystąpić do tłumaczenia poniższych wyrażeń:
¡Me cago en Dios!
¡Me cago en la leche!
¡Me cago en su puta madre!
¡Me cago en la puta!
¡Coño!
¡Qué coñazo!
¡No me toques los cojones!
¡Caraculo!
¡Que te folle un pez!
Te kilka przykładów to tylko skromna próbka hiszpańskiego repertuaru przekleństw, które są używane na co dzień i ot tak, lekką ręką wyciągane z rękawa, bez zbędnych refleksji nad ich dosłownym znaczeniem.
No dobrze, skoro więc frazesy o “sraniu w mleko” i tym podobne nie robią na Hiszpanach (a przynajmniej tych mi znanych, a jest ich sporo) wrażenia, to czy coś może zrobić? Tak i tutaj dochodzimy do bardzo ciekawej kwestii - za niezwykle obraźliwą uważa się inwektywę subnormal, czyli jak donosi la RAE określenie “osoby, której zdolności indywidualne są widocznie niższe od pozostałych”, czyli, oględnie mówiąc, chodzi o “debila” lub też “opóźnionego w rozwoju”.
Czy dla Was to jest brzydkie słowo wielkiego kalibru? Bo dla mnie przez długi czas leżało raczej na tej średniej półce. Do czasu, kiedy nauczona doświadczeniem z hiszpańskimi rozmówcami, praktycznie przestałam go używać. Okazało się bowiem, że dla wielu Hiszpanów, począwszy od pewnego całkiem wyluzowanego wykładowcy, na znajomych, a nawet przypadkowo spotkanych osobach, określenie “subnormal” brzmi niesamowicie źle i uchodzi za słowo bardzo obraźliwe. I to nie dlatego, że inwektywa ta była skierowana bezpośrednio do nich.
I chociaż ja osobiście wolałabym żyć na świecie, gdzie przekleństwa i inwektywy nie istnieją, jeszcze nie było mi dane odkryć takiej rzeczywistości. A ponieważ przekleństwa, tak jak wiele innych wyrażeń, są częścią języka i kultury, ciągle staram się rozwikłać zagadkę bardzo specyficznego podejścia Hiszpanów do tej kwestii. Dlatego też od pewnego czasu zadaję nowo poznanym osobom takie pytanie: “czy dla Ciebie gorszym słowem jest “caraculo” czy “subnormal”?” I wiecie co? Mnie się jeszcze nie zdarzyło, żeby ktoś stwierdził, że “twarz-dupa” jest gorsza. Nie ma więc tutaj żadnej równowagi. "Subnormal" zawsze wygrywa w kategorii “ciężka obraza”, a “caraculo” i wiele innych obrzydliwie brzmiących słów i wyrażeń pozostaje w strefie niewinnych żartów.
Czyżby więc chodziło o to, że Hiszpanie bardziej sobie cenią swoje zdolności intelektualne niż wygląd zewnętrzny? A może po prostu obcokrajowcy mają podświadomą tendencję do tłumaczenia wszystkiego i stąd te rozbieżności? Jak myślicie?
Jeśli jesteście żądni dalszych soczystych wyrażeń, tym razem w innym językach, sprawdźcie, co przygotowali pozostali blogerzy biorący udział w naszej akcji. A jeśli macie ochotę dołączyć do naszej grupy, wyślijcie swoją kandydaturę pod adres: blogi.jezykowe1[at]gmail.com.
Austria:
Viennese breakfast: Wulgaryzmy - bo w Austrii k... na każdym zakręcie
Brazylia / portugalski:
Happy Brave Notes: Caralho i inne przekleństwa – wyrażamy emocje po portugalsku
Chiny:
Biały Mały Tajfun: Chińskie przekleństwa
Dania:
Ukryty Kot: For helvede, czyli jak kląć po duńsku
Finlandia:
Suomika: Przekleństwa po fińsku $%#@! (BEZ CENZURY!)
Francja: Demain,viens avec tes parents!: Czy Francuzi potrafią przeklinać?
FRANG: Francuskie ‘’grube słowa’’, które trzeba znać!
Gruzja:
Gruzja okiem nieobiektywnym: Jak (nie) przeklinać po gruzińsku
Irlandia:
W krainie deszczowców: Przeklinać jak Irlandczyk
Kirgistan:
Kirgiski.pl: Kirgiskie przekleństwa w eposie “Manas”
Niemcy:
Niemiecka Sofa: Niemieckie wyzwiska w biurze
Niemiecki w Domu: Przekleństwa po niemiecku
Norwegia:
Norwegolożka: Jak przeklinają Norwegowie?
Polska:
Daj Słowo: Skąd wzięły się polskie przekleństwa?
Rosja:
Enesaj.pl: Przekleństwa karaczajsko-bałkarskie
Dagatlumaczy.pl: “Blok ekipa” po rosyjsku
Szwecja:
Szwecjoblog: Szwedzka łacina podwórkowa, czyli przekleństwa po szwedzku
Turcja:
Turcja okiem nieobiektywnym: Język turecki alternatywny, czyli przekleństwa i wulgaryzmy
Wielka Brytania:
Angielski dla każdego: Angielskie przekleństwa