Oko po hiszpańsku i inne skojarzenia
Lato w pełni – czas więc na lekkie i przyjemne teksty, a także nowości. Postanowiłam bowiem zainaugurować serię wpisów na temat słów, które z jednej strony brzmią podobnie, przez co mylą się wielu osobom, a z drugiej, słówek, które jakby automatycznie prowadzą nas do nich. Takie połączenie map myśli i zależności leksykalnych.
Pierwszym przystankiem na naszej drodze będzie ¡ojo! - no właśnie “ojo”, czyli oko. Na pierwszy rzut oka, nie ma w nim nic niezwykłego, ot jedno z pierwszych słówek, które przyswajamy przy okazji nauki o częściach ciała po hiszpańsku.
Tak na oko wszystko spoko
A może jednak nie? Jeśli do słówka ojo dodamy wykrzyniki lub, w mowie, odpowiednią intonację ¡ojo! - to tak jak gdybyśmy mówili “uwaga!”, na przykład "uwaga! świeżo malowane". W języku potocznym oczywiście. Jeśli z kolei dodamy do tego słówka parę przyimków, powstaną zupełnie nowe konstrukcje jak “a ojo”, czyli “na oko” lub “ojo por ojo” - “oko za oko”, chociaż ta filozofia życiowa nie jest szczególnie korzystna z punktu widzenia rozwoju duchowego. Może się bowiem okazać, że ktoś w odwecie nos puede echar un mal de ojo – innymi słowy rzucić na nas urok.
Ojo może być również częścią czegoś większego, na przykład, "el ojo del huracán" (oko hurganu), “el ojo de la aguja” (oczko igły) lub “ojo del culo” – czyli odbyt, zwany również “ano” (nie mylić z año – czyli z rokiem) oraz, nieco wulgarniej, ojete.
Okularnicy i wzrokowi smakosze
Ojo – występuje oczywiście w liczbie mnogiej i wtedy też przekształca się w formę “ojos”, co z kolei pozwala skorzystać z wyrażenia “el cuatro ojos”, czyli okularnik. Znany hiszpański okularnik to, na przykład, Manolito Gafotas - bohater książek dla dzieci stworzony przez Elvirę Lindo.
A zmieniając temat, w Polsce wydarzenia dzieją się w mgnieniu oka, w Hiszpanii, gdzie skłonność do prokrastynacji jest bardziej rozwinięta, potrzeba pary oczu, dlatego też mówimy “en un abrir y cerrar de ojos”. Po hiszpańsku można również “pożerać wzrokiem”, czyli “comer con los ojos”, zarówno potrawy jak i osoby. Byle nie dosłownie w tym drugim przypadku.
Jedni mają zwykłe oczy, inni oczy chomicze (o których mowa w tekście Czy Hiszpanie są przystojni ), a jeszcze inni wielkie i ładne – “ojazos” można rzec. ¡Ojo! Ojazos to jednak zdecydowanie nie to samo, co "ojeras". Ojeras – cienie pod oczami – są bowiem zmorą wielu kobiet i mężczyzn, choć w większości przypadków można je wyeliminować odpowiednią ilością snu. No i oczywiście “ojeras” to nie to samo, co “orejas”, czyli uszy. Uszami zajmiemy się kiedy indziej, kiedy tylko zbierze się odpowiednia ilość skojarzeń.
Oko to nie to samo, co liść
Jeśli miłość do hiszpańskiego zaprowadzi Was kiedyś do listy słówek wymaganych na poziomie C2, znajdziecie tam z pewnością “ojal”, czyli dziurkę od guzika. A nieco wcześniej na pewno zetkniecie się z dwoma czasownikami "ojear", czyli rzucić okiem, spojrzeć powierzchownie na coś, skanować wzrokiem (na przykład jakiś artykuł) oraz ”hojear”, czyli ”kartkować”.
Oczywiście istnieją jeszcze słowa, które znaczą kompletnie różne rzeczy, a które po prostu zawierają w sobie słówko ojo, jak, na przykład, "antojo" (zachcianka), "hinojo" (koper) czy "manojo" (pęczek), ale to już materiał dla językowych frikis. Czy są tu jacyś?
Co fajnego można przeczytać dalej?
- Co wykrzykują Hiszpanie, kiedy są zdziwieni? Nie ojo, ale też na o. Odpowiedź w tekście Popularne wyrażenia z hiszpańskimi potrawami.